wtorek, 4 grudnia 2012
Trudne słowa
Usłyszałam dziś kilka trudnych słów. Nie gorzkich, nie, wręcz przeciwnie. Były pełne pozytywnego przesłania, ich intencja była szczera i miały wywołać pozytywny skutek. Były to słowa mające mi pomóc i dodać otuchy... wywołały łzy. Padło wówczas pytanie "dlaczego?" i przez resztę dnia zastanawiałam się dlaczego? Właściwie to zastanawiam się do tej pory. Dlaczego ciepłe słowa wywołały łzy, gdy słowa przykre nie budzą we mnie żadnej reakcji? To chyba nie jest normalne... zazwyczaj płaczemy, gdy ktoś nas właśnie rani, a nie gdy pomaga. Więc dlaczego? Czy zwykły człowiek nie może we mnie widzieć czegoś wartościowego? Nie może widzieć mnie jako osoby cennej, ważnej? Chyba właśnie to wywołało łzy. Ktoś bliski ranił aż znieczulił. Ktoś obcy jest serdeczny i aż trudno w to uwierzyć.
Życie, jak widzę, funduje mi doskonałą terapię. Trochę szokową, trochę brutalną i trudną. Ale daje mi tak wiele, że nie zamieniła bym jej na łagodniejszą.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz