wtorek, 24 lutego 2015

Łóżeczko dla dziecka



Raz na wozie raz pod wozem mówi stare przysłowie i niestety, dla mnie ta proporcja wcale nie jest zachowana. Zdecydowanie więcej razy jestem pod wozem i muszę sobie jakoś z tym radzić. Oczywiście, nie piszę tego po to by się nad sobą użalać. W żadnym wypadku. Od pewnego czasu wyznaję zasadę, że użalanie się nad sobą do niczego dobrego nie prowadzi, a problemy stają się wówczas tylko większe zamiast mniejsze, dlatego właśnie staram się tego nie robić. Jak pisałam w poprzednim wpisie, czasem trzeba popłakać, wyć, być biedną i pokrzywdzoną, zwyczajnie dla zdrowia. Ważne jednak, żeby to było tylko czasem, nie za często, nie za dużo. Zbyt częste robienie z siebie takiej biednej dziewczynki powoduje, że wchodzimy w taką rolę i staje się ona częścią nas samych na dłużej. Czy to dobrze? Chyba nie bardzo. Jednak, nie o tym chciałam dziś. Ten wstęp to tak spontanicznie, wypłynęły ze mnie jakieś tłumione emocje, które staram się na co dzień skrywać.
Pisałam wcześniej o tym, jak uzyskać alimenty i jaki wózek będzie najlepszy dla malucha. Dziś, chciałabym zastanowić się z każdą samodzielną mamą nad wyborem odpowiedniego łóżeczka dla malucha. Gdy zaczynałam pisać tego bloga, mój Skarbek miał niecałe dwa lata. Dziś, ma już całe cztery i ani wtedy ani teraz nie śpi już w łóżeczku. Ma całkiem swoje, „dorosłe” łóżko, w którym dumnie zasypia. Wpada też czasem w nocy do mojego łóżka, jak go najdzie taka ochota. I o tym też bym chciała z Wami drogie mamy porozmawiać. Jak tam samodzielne spanie Waszych pociech. Samodzielna mama powinna chyba wychowywać samodzielnego brzdąca, więc i spanie wchodzi tu w grę. Ale o tym potem, jak to mówią.
Łóżeczko dla dziecka. Odpowiednie łóżeczko dla dziecka powinno być przede wszystkim bezpieczne. Co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Powinno być też wygodne. Zasadniczo, mamy do wyboru dwa rodzaje łóżeczek. Jedno, jest to tak zwane turystyczne łóżeczko, które wiele rodzin wykorzystuje, jako właśnie normalne, główne łóżko do spania i łóżko tradycyjne, drewniane.
Mój Mały Szkodnik spał w swoich dziecięcych latach w łóżku drewnianym. Nie kupowałam mu nawet turystycznego. Drewniane było w porządku. Mieliśmy regulowaną wysokość materaca, trzy poziomy, dwa wyjmowane szczebelki pionowe i szufladę pod spodem. Całość prezentowała się bardzo ładnie i była niezwykle praktyczna. Szuflada pod łóżeczkiem okazała się cudownym rozwiązaniem, choć nawet nie wybierałam celowo łóżeczka z szufladą. Była to była, a podobało mi się łóżeczko. Leżankę można było ustawiać na trzech poziomach wysokości i to też okazało się bardzo wygodnym rozwiązaniem. Niemowlak leżał wysoko, można było łatwo się do niego zbliżyć, schylić, nie trzeba było się zanurzać w głębi łóżeczka. Potem, gdy zaczął już siadać i próbował wspinać się na nóżki, takie ustawienie było niebezpieczne i koniecznością było obniżenie łóżeczka. A gdy podrósł, zostało całkowicie opuszczone i wyjęłam dwa szczebelki. Łóżeczko było wtedy nie tylko miejscem do spania, ale również bezpiecznym miejscem do zabawy. Szczebelki pozwalały na swobodne wchodzenie i wychodzenie, także Maluch mógł sobie spokojnie wędrować. W moim odczuciu, łóżeczko bardzo się sprawdziło. Co więcej, gdy mój z niego wyrósł sprezentowałam je rodzinie i kolejne Bąble mogły z niego korzystać.
W kolejnych postach dalsze rozważania :)


wtorek, 17 lutego 2015

Emocjonalnie

Samotna mama to kobieta, która w pewnym momencie swojego życia była całkowicie samotna i opuszczona, w następnym jej się zdawało, że sama jest w stanie zdobyć świat i w ogóle nic jej nie powstrzyma bo silna jest swoją przeszłością, aż na koniec rzeczywistość i tak weryfikuje jej stosunek do świata i stale sprowadza na ziemię. Na szczęście, nie zawsze sprowadza w dół z wyżyn ekstazy, ale również sprowadza na ziemię z głębin załamania. Samotna mama, samodzielna mama to trochę taki przypadek maniakalno - depresyjny. Raz właśnie wierzy, że jest w stanie wszystko zmienić, wszystko sobie poukładać, opanuje otaczający ją chaos, a innym razem schowała by się najchętniej w mysią dziurę i udawała by że jej w ogóle nie ma, żeby wszyscy dali święty spokój. Samodzielna mama nie ma chorobowego, poza tym, że praktycznie żadna mama go nie ma. Nie ma urlopów i dni wolnych, musi więc być na pełnych obrotach stale. Stąd właśnie chwilowe załamania, kryzysy, które służą jedynie tak na prawdę regeneracji i odzyskaniu stabilizacji. Po fazie kryzysu wraca stan manii, w którym samodzielna mama nie tylko nadgania to, co zaniedbała, ale robi znacznie więcej, więc ogólny bilans i tak jest na plus.
Ja moją samodzielną drogę zaczynałam z bagażem negatywnych emocji i ogromnymi długami. Dziś, długi są nieco mniejsze, choć do ich pełnego spłacenia jeszcze wiele, wiele drogi. Stabilizacja też jest nieco lepsza, bo przynajmniej nad tymi długami panuję i wiem, co i kiedy staje się mega pilne. Miesiąc kończę teoretycznie na plusie, teoretycznie, bo zwyżka idzie na dodatkową spłatę różnorodnych zobowiązań, ale gdyby nie ta chęć szybszego spłacenia to, miesiąc byłby na plus, to też dobrze, bo jest pewne bezpieczeństwo. Wrócił też spokój emocjonalny. Nie czuję się już tak słaba, nie ważna, nic nie warta. Raczej zaczynam dostrzegać moją moc i ogarnięcie, bo przecież radzę sobie całkiem przyzwoicie, a z dnia na dzień coraz lepiej. Damsko - męsko też nie jest najtragiczniej :) choć o tym będzie nieco później. Dojrzewam jednak dopiero do związku, choć w pewnym sensie w nim jestem. Uczę się niezależności. Niezależności praktycznej, w codziennym życiu i niezależności emocjonalnej, od drugiego człowieka. Nie łatwe, ale próbuję. No i uczę się samą siebie doceniać. Nie mam łatwo, obiektywnie nie mam łatwo, ale się nie użalam, nie załamuję i nie skarżę. Raczej się cieszę, że jeszcze nie mam gorzej :) I ta właśnie siła mnie czasem tak wymorduje, że mam ochotę płakać. I płaczę. Raczej  po cichu, żeby dzieciorka nie wystraszyć i nie zmartwić. Jednak płaczę. To pomaga i ułatwia.
A Wy jak sobie radzicie z samodzielnym rodzicielstwem? Nie dajcie się!! Do przodu :)

środa, 4 lutego 2015

Wózek dla dziecka

Wracam do działania :) Dziś wózek dla maluszka. Wybierając odpowiedni wózek dla swojego maluszka trzeba przemyśleć kilka zasadniczych kwestii. Wózek jest to najdroższy zakup z całego zestawu wyposażenia dla dziecka, dlatego właśnie trzeba to dobrze przemyśleć, żeby wybór był na prawdę trafiony.
Po pierwsze, to ten pierwszy wózek, na pewno musi być głęboki i takie właśnie wózki należy przeanalizować. Do dyspozycji mamy wiele różnych opcji, z których każda ma swoje wady i zalety. Jednym z rozwiązań jest wózek, tak zwany 3 w 1. To jeden stelaż, na który zakładamy odpowiednie elementy wózka. Gdy dziecko jest malutkie to zakładamy gondolę, gdy starsze to część spacerową. Do takich wózków zazwyczaj dołączone jest nosidełko, które również może być zamontowane na stelażu. To idealne rozwiązanie szczególnie gdy trzeba gdzieś pojechać na zakupy. Dziecko i tak musi jechać w specjalnym nosidełku i po prostu z tym nosidełkiem wyjmujemy je z samochodu i umieszczamy na stelażu na kołach. Świetne rozwiązanie dla aktywnych rodziców. Taki wózek sprawdza się szczególnie, gdy w posiadaniu jest samochód, bo jedna z tych trzech części to właśnie nosidełko do samochodu. Jeżeli nie mamy samochodu, to taki wózek jest zupełnie zbędnym wydatkiem. Ostatnio modne się stały wózki stylizowane na stare. Mają one swoje zalety, przede wszystkim estetyczne. Na pewno nie da się z nich skorzystać, gdy dziecko zaczyna potrzebować spacerówki. Są jeszcze wózki 2 w 1. To rozwiązanie, które łączy gondolę ze spacerówką. Z takiego wózka ja korzystałam. Specjalna wkładka i ustawienie siedziska powodują, że dziecko leży sobie bezpiecznie, jak w gondoli. Potem, gdy dziecko nieco podrośnie i może już siedzieć, wystarczy tylko zmienić ustawienie wózka i mamy do dyspozycji dość głęboką spacerówkę. Jest na tyle bezpieczny, że dziecko z niego nie wypadnie i jednocześnie pozwala na obserwowanie świata z pozycji siedzącej.
To jeden element. Drugą sprawą, na którą należy zwrócić uwagę przy wyborze wózka są koła. Po pierwsze powinny być duże. Nasze chodniki i ulice są tak dziurawe, że bardzo łatwo jest uszkodzić sobie na nich wózek. Duże koła zapobiegają wpadaniu wózka w dziury. Dzięki temu łatwiej się on prowadzi, nie niszczy się tak szybko, jest bezpieczniejszy. Koła, oprócz tego, że duże powinny być też sztywne, chodzi o obręcz koła, a nie resory. To również ułatwia prowadzenie wózka i zapobiega uszkodzeniom.
Wspomniane resory, to bardzo dobre rozwiązanie. Pozwala na amortyzowanie nierówności terenu, które mogą oddziaływać na śpiące w wózku dziecko.
Na koniec, koszyk. To nie jest element decydujący o komforcie jazdy, ale na pewno decyduje o komforcie funkcjonowania z małym dzieckiem. Samodzielna mama, niezależnie od tego czy samodzielna bo sama, czy samodzielna bo mąż pracuje, musi sobie ułatwiać życie i musi korzystać z wygodnych rozwiązań. Taką wygodę daje właśnie koszyk na zakupy pod wózkiem. Pozwala na zrobienie zakupów podczas spaceru z Maleństwem, pozwala na ich łatwe przetransportowanie. Nie trzeba dzięki temu dźwigać ciężkich toreb, które tylko utrudniają spacerowanie.
I co Wy na to? Jak Wy myślicie? Czy dla Was też to są ważne elementy wózka? A jak Wy wybierałyście wózek dla swojego Maleństwa? Czekam na Wasze opinie :)

poniedziałek, 2 lutego 2015

Z podróży

Samodzielna mama dziś w podróży. Taka praca, że czasem trzeba gdzieś wyjechać, trochę się poduczyć, trochę podszkolić. To rozwija, uczy, daje szanse na lepszą przyszłość, dla Malucha, który teraz jest w zasadzie w centrum zainteresowań, ale jednocześnie jest to również pewne utrudnienie, które wymaga ode mnie odrobiny poświęcenia. Choć podróżowanie w dalszej perspektywie jest jak najbardziej w porządku, jest jak najbardziej ok i pozwala na odkrywanie i podejmowanie nowych szans, to jednak troszkę czasu pochłania i kapkę męczy. Nie chcę jednak marudzić i narzekać, bo nie każdy ma szansę się rozwijać doszkalać i jak najbardziej to doceniam. Może się więc tak zdarzyć, że po powrocie z wojaży nie będzie już siły na wpis poradnikowy :) Ale powracam do systematyki i jak nie dziś to jutro :) Miłego dnia

niedziela, 1 lutego 2015

Powroty i powroty

I znów miałam przerwę, a miałam być taka systematyczna :) Jednak samodzielna mama to musi być przede wszystkim pracująca mama, więc to zapracowanie mnie tak jakoś pochłonęło. Do tego oczywiście domowe obowiązki, rodzicielskie przyjemności i przynajmniej kilka chwil dla siebie i jakoś to zleciało. Nawet się nie obejrzałam a tu tyle miesięcy minęło od mojego ostatniego wpisu. Pamiętam jednak jaki miałam cel i jakie założenie dla tego bloga i zamierzam je zrealizować :) Kolejna próba :) Podobno jednak tylko ci, którzy systematycznie podejmują kolejne próby dochodzą do sukcesu :) No oby, oby :) Wkrótce logiczny ciąg dalszy bloga i znacznie, znacznie więcej;)